ZACHÓD SŁOŃCA
Podaj rękę, pójdziemy nad morze,
za chwilę słońca zachód.
Chcę z Tobą go obejrzeć
i stać na rozgrzanym piachu.
Stoimy boso na plaży,
objęci, w siebie wtuleni.
Patrzymy w morską głębię,
milczymy - zamyśleni.
Słońca czerwona kula,
odbija się w morskiej toni.
Spada z nieba dostojnie,
by w falach wnet utonąć.
Rozsyła blaski dookoła,
morze się robi czerwone.
I błyszczy, i skrzy się pięknie,
Ty milczysz zachwycony.
Patrzę w Twe oczy piwne,
jak błyszczą w niemym zachwycie.
Takim ci chce pamiętać
do końca mojego życia.
Wtem kula w fale wpadła,
prysnął ten czar wspaniały.
Lecz nikt nie odbierze nam tego,
Wspomnienia pozostały.
Bierzesz mnie w swe objęcia,
całujesz usta spragnione.
Drżę w Tych ramionach szczęśliwa,
chcę w nich pozostać na zawsze.
Padamy w uścisku na piasek,
kochamy się jak szaleni.
I słodko zasypiamy,
w ramiona swoje wtuleni.
Budzimy się ze snu szczęśliwi,
noc otuliła już ziemię.
Gwiazd setki błyszczy na niebie,
ty tulisz mnie znów do siebie.
Jutro tu znów przyjdziemy,
patrzeć na słońca zachód.
A potem się kochać będziemy,
na tym rozgrzanym piachu